niedziela, 12 sierpnia 2012

Rozdział 7.

 Dziś urodziny mojej mamy.
Znaczy byłyby... jakby tylko żyła...
Wstaliśmy dość wcześnie, by razem z Joshem, pojechać na cmentarz.
Zabrał się z nami też Niall.
Uklękliśmy w trójkę, przy jej grobie, i wspominaliśmy.
Wspominaliśmy cynamonowe ciasteczka, które mama robiła zawsze, w dzień Bożego Narodzenia...
Jej bajki, przy kominku, każdej nocy.
To, jak śpiewała kołysanki, kiedy nie mogliśmy zasnąć.
Jak mówiła, że zawsze będzie przy nas.
Jej uśmiech... dobre słowo.
Z oczu leciało mi łzy.
Brakowało mi jej, "Kocham Cię, córeczko".
Niall i Josh próbowali mnie pocieszyć, jednak po chwili, mój brat także się rozkleił.
Wystarczył jeden pijany kierowca... by zabrać nam ją... na zawsze...

1 komentarz:

  1. Ej no, dlaczego tak krótko? :( Ja chcę tak, jak było wcześniej, trochę dłuższe i częściej!

    OdpowiedzUsuń