czwartek, 2 sierpnia 2012

Rozdział 2.

      Mój pokój znajduje się naprzeciwko pokoju Nialla.
Pokój mojego brata, jest na dole. Reszta chłopaków mieszka w domu obok.
Dziś, śniadanie zjadłam sama... chłopcy spali do późna.
Nie chciałam ich budzić... w końcu są wakacje.
Poszłam do salonu i chciałam pooglądać telewizję, ale nie było nic ciekawego.
Postanowiłam sprawdzić czy Harry śpi.
Poszłam na mój balkon, i o dziwo Harry był już na nogach, i chyba czekał aż przyjdę.
Bardzo miło mi się z nim gadało. Jest to bardzo przyjemny chłopak.
Rozmowę przerwał nam Niall, który przyszedł sprawdzić czy jeszcze śpię.
- A wy już na nogach? - zapytał zdziwiony
- Wiesz... jeśli wstanę o 8, to mam więcej dnia dla siebie, a nie o 10 jak Ty, śpiochu - powiedziałam po
czym pocałowałam go w czoło
Kochałam Nialla jak brata. Razem się wychowywaliśmy.
Zawsze z Joshem, przychodziliśmy do niego, byliśmy nie rozłączni.
Harry poszedł do siebie.
Zeszłam z Niallem na dół, do kuchni.
- Josh jeszcze śpi? - zapytałam
- Tak... ale on zawsze śpi długo...
- Jesteś głodny? Po co ja pytam... Ty zawsze jesteś głodny... Zrobić Ci kanapkę?
Niall pokiwał głową na "tak", i po chwili dodał
- Bardzo mi tego brakowało.
Z tego wywnioskowałam, że przed moim przyjazdem, sam dbał o swoje wyżywienie...
Biedny, leniwy Niallerek.
Dochodziła już 12, a Josh jeszcze spał, postanowiłam go obudzić,naszym starym, Irlandzkim sposobem.
Weszłam do jego pokoju na palcach, i rzuciłam się na niego, krzycząc "wstawaj staruchu!".
- Chyba tylko tego, mi nie brakowało... - powiedział zaspany - Ale, że jest to twój pierwszy dzień... dziś Cię oszczędzę.

1 komentarz:

  1. Szybko dodajesz! Cieszę się! Ciekawa jestem czy następna część będzie już dzisiaj czy jutro! Fajnie, podoba mi się ;)

    OdpowiedzUsuń