czwartek, 16 sierpnia 2012

Rozdział 11.

 Harry odpowiedział mi głośnym płaczem.
Kiedy się opanował, stwierdził, że powinnam powiedzieć Joshowi.
Długo zbierałam się na odwagę, ale postanowiłam mu powiedzieć...
Tak jest sprawiedliwej.
Josh nie mógł w to uwierzyć.
Pojechaliśmy do szpitala.
Mój stan jest krytyczny.
Lekarze mówią, że potrzebny jest dawca.
Trzeba być dobrej myśli...
Chłopcy są u mnie codziennie.
Mówią mi, że jest dobrze...
Jednak ja wiem, że tak nie jest.
Bardzo dziwnie się zachowują...są dla mnie mili jak nigdy.
Ostatnio nawet Harry zaczął przy mnie płakać, a kiedy zapytałam się co się stało...
Powiedział, że kanarek mu zdechł... a ja wiem, że on nie ma kanarka...
Przypuszczam, że zostało mi mało czasu...
Będę tęsknić za tym światem...


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz