Harry odpowiedział mi głośnym płaczem.
Kiedy się opanował, stwierdził, że powinnam powiedzieć Joshowi.
Długo zbierałam się na odwagę, ale postanowiłam mu powiedzieć...
Tak jest sprawiedliwej.
Josh nie mógł w to uwierzyć.
Pojechaliśmy do szpitala.
Mój stan jest krytyczny.
Lekarze mówią, że potrzebny jest dawca.
Trzeba być dobrej myśli...
Chłopcy są u mnie codziennie.
Mówią mi, że jest dobrze...
Jednak ja wiem, że tak nie jest.
Bardzo dziwnie się zachowują...są dla mnie mili jak nigdy.
Ostatnio nawet Harry zaczął przy mnie płakać, a kiedy zapytałam się co się stało...
Powiedział, że kanarek mu zdechł... a ja wiem, że on nie ma kanarka...
Przypuszczam, że zostało mi mało czasu...
Będę tęsknić za tym światem...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz